Archiwum 25 kwietnia 2014


kwi 25 2014 Prolog
Komentarze (0)

Mam na imię Firmeza (nienawidzę swojego imienia). Nazwiska nie posiadam. Miszka w Polsce, w jakiśm małym miasteczku, komplena dziura, ale Dom Dziecka tu jest. No dobra to miasto to wcale nie taka dziura. Jest blisko do Bydgoszczy i jest wszystko co potrzebne. Nie mam rodziców i nie znałam ich. Zostałam podrzucona pod drzwi Domu Dziecka.Do mojego kocyka w kolorze ciemnoniebieskim zosała przyczepiiona karteczka z moim imieniem. Wychowawcy po mimio moich próźb nie chcieli zmienić mi imieniai tak już zostało. W szkole nie za bardzo dogaduje się z rówieśnikami. Wszyscy mi mówią, że jestem dziwna, inna, że powinnam iść do wariatkowa. Mimo tego dobrze się uczę, mam dobrą pamięć (wzrokową), najlepsze stopnie mam z matematyki i nformatyki, najgorzej z języka polskiego, czytam bardzo dużo książek, najczęsciej fantasy. Słucham rapu, Czasami nie wytrzymuje już tego syfu i mam ochotę popełnić samobójstwo, jednak to żadne rozwiązanie. Samobójstwo to po prostu ucieczka, to jest rozwiązanie dla tchórzy, a ja nie mam zamiaru się do nich zaliczać. Jeszcze rochę i bęę pełnoletnia, a wtedy ucieknę i zacznę normalnie żyć. Na razie na tę ucieczkę mam uzbieranych 1000 złotych, jednak mam dopiero 16 lat wię uzbiera się więcej. Moim dzieciństwem są Młodzi Tytani. Kreskówkę tą znam już na pamięć. Jeszcze trzy lata i uwolnie się stąd. Jednak pewnego dnia ktoś skrócił mój czas na oczekiwanie. Pewien nieznajomy zaatakował nasz Dom Dziecka i powiedział, że mój czas dobiegł końca i już więcej nie będę mogła się ukrywać. To było dzwne bo ja wcale się nie ukrwałam. Ta historia dziwnie się skończyła, nie pamiętam nic. Gdy nasętpnego ranka obódziłam się świat wyglądał tak samo jednak nie wiedziałam, że nic nie będzie takie same, że wszystko się zmieni.A ta zmiana zaczęła się tak...