Archiwum 27 kwietnia 2014


kwi 27 2014 Inny świat
Komentarze (0)

 Gdy wyszłam do szkoły, nie było już tego beznadziejnego miasta. Za drzwiami mojego pokoju było zupełnie inne miasto. Oczywiście wyszłam z pokoju. Drzwi się za mną zamknęły i zniknęły. To nowe miasto wyglądało niesamowicie. Wielkie budynki, pełno samochodów na ulicach. Ludzie roześmiani chodzili po chodnikach. Całe to miejsce wyglądało jak z kreskówki. Rozejrzałam się trochę. Pospacerowałam i stwierdziłam, że gdzieś to miasto już widziałam tylko nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Spojrzałam na zegarek, a raczej na miejsce gdzie powinien być zegarek. Zobaczyłam omnitrixa z tą różnicą, że był czarno-niebieski. Zastanawiałam się skąd wziął się on u mnie na ręce. Spojrzałam na moje spodnie i dopiero teraz zauważyła, że to nie są te,  które rano założyłam. Na sobie miałam ciemnoniebieskie wręcz granatowe leginsy do łydek, buty były czarnymi adidasami, nawet wygodne, takie idealne do biegania. Zamiast normalnej koszulki z rękawami była bez. Obcisła, czarna, a na nią zarzucony miałam top w kolorze indygo, wzór na nim był nie wyraźny, im dłużej na niego patrzyłam tym był bardziej nie wyraźny. Na samym początku wydawało mi się, że to głowa lwa, ale później już tak nie wyglądała. Stwierdziłam, że i tak się teraz nie przebiorę więc poszłam dalej. Zastanawiałam się jak to się stało, że mam inne rzeczy niż te, które założyłam przed wyjściem. No cóż, może kiedyś się dowiem. Szłam dalej. Zatrzymałam się przed wystawą w jednym ze sklepów. W witrynie zobaczyłam prawdopodobnie własne odbicie. Osoba w szybie była mną, a jednocześnie nią nie była. Miała takie same ciuchy jak ja, ale była ładniejsza. Nigdy nie myślałam o sobie jako o osobie ładnej. Miałam długie, grube, brązowe włosy z grzywka na lewy bok. Moje niebieskie oczy były jeszcze bardziej widoczne i były ciemniejsze z czarnymi obwódkami. Dopiero teraz zauważyłam, że mój strój składa się wyłącznie z niebieskiego i czarnego koloru. Połączenie tych kolorów wyglądało niesamowicie.Jeszcze jedna niespodzianka, do moich leginsów był przyczepiony pasek z różnymi miejscami na różne rzeczy, ciekawiło mnie na jakie. Nagle gdzieś coś wybuchło. Ludzie uciekali zza rogu budynku, prawie by mnie staranowali. Ja oczywiście zamiast uciekać w panice poszłam tam skąd pochodził wybuch. Gdy wyszłam na ulicę skąd nadbiegali ludzie, zamarłam. Przede mną stał wielki ohydny, fioletowy z zielonymi kropkami u góry, potwór. Właśnie pożywiał się cysterną. Śmierdział na kilometr. To był Plazmus. Rozpoznałam go z kreskówki o Młodych Tytanach. Nagle wszystko ułożyło mi się w jedną całość. Jestem w świecie gdzie żyją moi idole. Kiedy Plazmus skończył się pożywiać ruszył w moją stronę, a ja sparaliżowana ze strachu nie mogłam się ruszyć. Nie wiem czemu, wyciągnęłam w jego stronę rękę. Nagle potwór zaczął się zmniejszać i został po nim tylko śpiący chłopak, który jak się obudzi będzie znowu Plazmusem. Poczułam zmęczenie, nie wiem od czego. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Usłyszałam jak jakiś samochód hamuje obok mnie z piskiem opon. Ktoś wysiadł z pojazdu akurat wtedy kiedy leciałam na ziemie. Czyjeś silne ręce złapały mnie w pasie już nie wiedziałam kto to był. Zemdlałam.

firmeza01